top of page

HISZPANIA - 2019 Malaga; Avila

  • Zdjęcie autora: Jerzy Kuśmierczyk
    Jerzy Kuśmierczyk
  • 27 maj 2019
  • 13 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 28 lut 2023


19 kwietnia 2019 roku

Po dwuletniej przerwie znowu jesteśmy w Hiszpanii, jak zazwyczaj w okresie Świąt Wielkanocnych czyli w Semana Santa.

Stało się niemal tradycją, że odwiedzamy Cuencę na Semana Santa i dokumentuję fotograficznie uroczyste procesje jakie odbywają się w tym mieście w Wielki Tydzień. W tym roku przyjechaliśmy dopiero w Wielki Czwartek, a w Wielki Piątek padał deszcz i uroczystości zostały odwołane.

20 kwietnia 2019 roku.

Hiszpanie nieco inaczej niż my celebrują Święta Wielkanocne. Wolne dni są już od Wielkiego Czwartku, procesje są celebrowane od Niedzieli Palmowej, ale w Poniedziałek Wielkanocny nie tylko, że nie ma "lejusa" , ale dzień ten jest dniem pracy. Nieznany jest również zwyczaj święcenia potraw. W tym roku Polacy z Cuenki namówili księdza proboszcza miejscowej parafii do takiej uroczystości. Podobno nie musieli go mocno namawiać, gdyż był w Polsce i jest bardzo życzliwy dla Polaków. Ogłosił nawet o tym wydarzeniu na stronie parafii, więc nawet Hiszpanie przynieśli swoje potrawy.

Kościół parafialny p.w. San Roman jest wybudowany dla nowopowstałego osiedla i jest bardzo skromny zarówno w architekturze zewnętrznej i jak we wnętrzu. Bardzo różni się od starych kościołów w Hiszpanii.

Polskie rodziny w oczekiwaniu na rozpoczęcie uroczystości. Nasz papież przygląda się życzliwie z portretu.

Stół polsko - hiszpański. Również ksiądz proboszcz ustawił swój koszyczek. Dzisiaj jest tylko kilka hiszpańskich koszyczków, ale za rok może będzie więcej. Hiszpańskie koszyczki, oczywiście zawierają miejscowe potrawy.

Na wstępie ksiądz bardzo szczegółowo wyjaśnił genezę tego obrządku . To było kierowane raczej do uczestniczących w uroczystości Hiszpanów, ale towarzysząca księdzu pani tłumaczyła wystąpienie na polski. Ta część była dla nas, gdyż chyba tylko my nie znaliśmy hiszpańskiego.

Poświęcenie potraw.

Pamiątkowe zdjęcie wszystkich obecnych.

Kilka słów na pożegnanie.

Malaga (hiszp. Málaga, wym. [ˈmalaɰa]; fen. Malaka, łac. Malaca, arab. ‏مالقة‎ = Mālaqah) – miasto w południowej Hiszpanii. Drugie - po Sewilli - co do wielkości miasto regionu Andaluzja. Położona nad Morzem Śródziemnym, u podnóża Gór Betyckich. Jedno z najstarszych miast Europy, zamieszkane od VIII wieku p.n.e. Duży port handlowy i rybacki, kąpielisko na Costa del Sol. Miejsce narodzin Pabla Picassa i Antonio Banderasa. W rankingu opublikowanym przez Globalization and World Cities Research Network, Malaga została sklasyfikowana w V kategorii (sufficiency level cities) miast o znaczeniu globalnym. (wg Wikipedii)

Malaga była i jest raczej miastem handlowym niż ośrodkiem kultury i władzy. Miasto nie jest tak nasycone zabytkami jak np. Barcelona, ale nie zmienia to faktu, że jest tu kilka urokliwych miejsc, a miasto jako całość wywiera wielkie wrażenie.

Publiczny park w centrum przy bulwarze

W Maladze robi wrażenie bliska koogzystencja portu i miasta. Przenikanie to jest naturalne i bliskość portu i centrum stwarza przyjazny nastrój dla mieszkańców. Nasze porty na północy Europy są raczej wydzielone i znajdują się w pewnej odległości od centrum.

Wielki statek wycieczkowy przywozi rzesze zadowolonych turystów. Jest to specyficzny rodzaj zwiedzania, ale chyba nie dla mnie. Mam wrażenie, że jest to złota klatka, ale może się mylę. Kiedyś marzyłem o takiej podróży, lecz po rejsie z Larnaki do Hajfy jakoś mi przeszło.

Do portu zawinął okręt wojenny marynarki hiszpańskiej. Udostępniono go do zwiedzania, ale nie byliśmy na tyle zdeterminowani, aby stać w długiej kolejce.

Przy nabrzeżu cumuje również okręt patrolowy Guarda Civil. W tle jest widoczna góra z zamkami.

Centrum miasta ukazuje, że jest to miasto nowoczesne i architektonicznie bardzo atrakcyjne.

Dobrym sposobem na ogólne poznanie miasta jest wycieczka autobusem typu "Hop-on Hop-off". Jest to sposób znany w wielu miastach. Kupuje się bilet, który umożliwia korzystanie z wielu kursujących tego typu autobusów przez 1 lub 2 doby. Jadąc, ogląda się miasto i gdy jest coś ciekawego wysiada (Hop-off) się, a po zwiedzeniu wsiada się (Hop-on) w kolejny autobus, oczywiście korzystając z tego samego biletu.

Z górnej platformy autobusu można zauważyć miejsca niewidoczne z poziomu piechura. Na zdjęciu można zobaczyć pozostałości starożytnych murów (prawdopodobnie rzymskich). Odkrycie takich skarbów architektury nie jest dobrą nowiną dla prowadzącego roboty.

W Maladze płynie rzeka Guadalmedina. Raczej można powiedzieć, że czasami płynie, a czasami jest wykorzystywana jako boisko lub trasa spacerowa.

Malaga posiada wspaniałe bulwary ciągnące się na przestrzeni wielu kilometrów. Chcieliśmy dotrzeć do restauracji serwującej różnorodne stwory morskie i tak spacerując pokonaliśmy odległość ponad 4 kilometry, dzięki temu robale smakowały podwójnie.

Dotarliśmy do restauracji, gdzie przeprowadziliśmy degustację owoców morza i miejscowego wina.

Ogród Botaniczny - (Jardin botánico - historico LA CONCEPTION) jest położony w odległości kilku kilometrów po północnej stronie miasta. Tym razem nie było spaceru, ale wykorzystaliśmy autobus Hop-on , Hop-off.

Ogród jest wielki i na jego zwiedzanie należałoby poświęcić kilka godzin. Oczywiście nie mieliśmy tyle czasu i na oględziny przeznaczyliśmy około 3 godziny łącznie z posiłkiem w sympatycznej restauracji parkowej.

KATEDRA

ogromna budowla, budowana przez dwieście lat. W środku jest przestronna, pokryta pięknymi obrazami, można też wejść na wieżę katedry i podziwiać widok na Malagę.

Katedrę widać niemal z każdego miejsca w mieście. Kwaterę mieliśmy w pobliżu, więc miałem wrażenie, że spotykam ją na każdym kroku.

Katedra z nieco innej perspektywy. Te kolumny na górze, to rozpoczęta i przerwana budowa drugiej wieży. W dziwny sposób kojarzy mi się to z obyczajem, który jest powszechny w krajach arabskich, a mianowicie pozostawianie niezakończonej budowy z zaczątkami słupów na następną kondygnację. Powodem są względy optymalizacji finansowej - od niezakończonego budynku nie płaci się podatków! Na Cyprze jest to również sygnał dla zainteresowanych, że "mam możliwości wybudowania piętra, jak tylko córka wyjdzie za mąż".

Ferdynand Aragoński po zdobyciu Malagi w 1487 roku podjął decyzję o budowie katedry w miejscu dawnego meczetu. Budowano ją przez 200 lat i prawdopodobnie dlatego widzimy tu wpływ gotyku i baroku. Z uwagi na brak pieniędzy budowy nie ukończono i wybudowano tylko jedną wieżę.

Pod nadzorem strażników można wejść na dach i podziwiać oryginalną konstrukcję kopuł, jak również zaczątki konstrukcji na drugą wieżę. Może kiedyś ktoś zdecyduje o zakończeniu budowy, ale wtedy stanie się bezprzedmiotowa jej obecna nazwa La Manquita (Jednoręka kobieta). Katedra jest najwyższym budynkiem w Maladze i chyba już tak pozostanie, gdyż jest zakaz budowania wyższych od niej budynków.

Jako, że katedra jest najwyższym budynkiem w mieście widoki z niej są wspaniałe.

Gibralfaro (zamek górny)

Zamek jest usytuowany na najwyższym wzniesieniu w okolicach miasta i dlatego zrobiliśmy Hop-on do autobusu i dojechaliśmy na zamek, gdzie nastąpiło Hop-off. Zamek został wzniesiony przez muzułmanów w X wieku i przebudowany w XIV wieku. Jego zadaniem była obrona niżej położonej Alcazaby. Zamek jest udostępniony do zwiedzania w całości, ale największą atrakcją są mury, z których widać wspaniałe widoki na miasto i port.

Do czasów współczesnych z zamku zachowała się jedynie część murów obronnych, po których można spacerować. Warto je odwiedzić, aby podziwiać ich konstrukcję i przepiękne widoki na okolicę.

Jak w każdym szanującym się mieście w Hiszpanii, tutaj również jest arena, gdzie odbywają się walki z bykami. Tym razem nie byliśmy co prawda zainteresowani takim widowiskiem, ale i tak na płycie areny widać samochody, a nie byki.

Alcazaba

...została wzniesiona na ruinach rzymskiego bastionu w okresie IX do XII wieku jako pałac - forteca. Swoją funkcję spełniała z powodzeniem podczas rekonkwisty, kiedy to bardzo długo opierała się oblężeniu przez chrześcijan. W twierdzy najważniejsze są mury obronne, ale Alcazaba zawiera w sobie pałac wraz z ogrodami. Każdy, kto miał okazję zwiedzać pałace i miasta wybudowane przez muzułmanów, musi zauważyć, że szczególną uwagę przykładaną do różnych elementów z użyciem wody. Fontanny, baseny i inne zbiorniki wodne są wyeksponowane i zadbane. Myślę, że wynika to z tęsknoty ludzi pustyni za oazami. Niedoścignionym wzorem jest pod tym względem Alhambra, ale i tu nie brakuje elementów architektonicznych podkreślających arabski rodowód obiektu.

Wejście do twierdzy od strony miasta.

Acazaba nierozerwalnie jest powiązana z Gibralfaro i zwiedzanie tych dwóch zabytków należałoby łączyć, ale my zwiedzaliśmy oddzielnie, co jednak nie popsuło nam przyjemności podziwiania piękna zamku.

Wszędzie widzimy wieże i bramy charakterystyczne dla architektury arabskiej.

Zieleń, kwiaty, żywopłoty i wszędzie ciurkająca woda dawała namiastkę raju. Wyraźnie brakuje tu półnagich hurys, ale myślę, że emirowie i inni utytułowani Arabowie jakoś sobie z tym radzili.

Malaga wieczorem.

Bardzo lubię przejażdżki statkami wzdłuż wybrzeży, dlatego jak zorientowaliśmy się, że jest możliwość oglądania zachodu słońca z morza, to nie przepuściliśmy takiej okazji.

Przed zachodem słońca wyruszyliśmy w krótki rejs podziwiając widoki.

Początek misterium.

Słońce już znikło, a niebo zapłonęło czerwienią...

... i ukazała się nam nocna panorama miasta.

Widok z nabrzeża jest nie mniej urokliwy.

Amfiteatr rzymski pod murami Alcazaby.

Chociaż Malaga była pod panowaniem rzymskim, do dzisiaj zachowało się bardzo mało zabytków z tego okresu. Amfiteatr pochodzący z I wieku przed naszą erą, został odkryty dopiero w 1951 roku, ale zauważyłem prowadzone wykopaliska w innej części miasta, więc być może po jakimś czasie przybędzie coś starego.

Spacerując ulicami przechodzimy obok katedry. Główna elewacja katedry wieczorem sprawia nierealne, bajkowe wrażenie.

Główny ołtarz w katedrze

Miasto w świetle lamp sprawia bardzo tajemnicze wrażenie.

27 kwietnia 2019 roku

El Caminito del Rey (skr. El Camino del Rey, 'Ścieżka Króla') − szlak pieszy ciągnący się wzdłuż stromych ścian wapiennego wąwozu w parku narodowym Desfiladero de los Gaitanes, nieopodal miejscowości El Chorro, w hiszpańskiej prowincji Málaga. Dnem wąwozu płynie rzeka Guadalhorce, zaś obie ściany wąwozu stanowią pionowe urwiska skalne osiągające wysokość ponad 100 metrów. Ścieżka Króla prowadzi w większości prawą ścianą wąwozu (prawy brzeg rzeki), po betonowych platformach przytwierdzonych stalowymi wysięgnikami do skały, często na wysokości kilkudziesięciu metrów ponad dnem wąwozu. ( To błędna informacja - jest to drewniana kładka. Być może autor informacji tam nie był, albo nie widział ze strachu po czym chodzi.) przeciwległa (lewa) ściana wąwozu jest w kilku miejscach przecięta mostami i wykutymi w skale tunelami, którymi wiedzie linia kolejowa. (wg Wikipedii)

Podczas budowy zapory wodnej wystąpiła konieczność transportu materiałów. W celu skrócenia drogi transportu połączono dwa krańce wąwozu i uruchomiono szlak w 1905 roku po 4 latach budowy. W 1920 roku król Alfons XIII przeszedł ten szlak i od tego momentu nazwano go Caminito del Rey czyli ścieżka króla. Trasa stała się modna i została uznana za jedno z najciekawszych miejsc w Hiszpanii. Trasa jest naprawdę piękna, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, że Hiszpanie mają skłonności do przesady i jak się czyta przewodniki, to w każdym mieście miejscowy Plaza Mayor jest najpiękniejszy w Hiszpanii i dlatego szlak Caminito del Rey jest również najpiękniejszy na świecie.

Trasa cieszyła się wielkim powodzeniem, ale z powodu dewastacji i po kilku śmiertelnych wypadkach trasę zamknięto w 2000 roku. Nie przeszkodziło to ryzykantom w kolejnych wyprawach i po kilku kolejnych wypadkach postanowiono trasę wyremontować. Lokalne władze (Junta de Andalucía) przeprowadziły w 2014 roku remont tego szlaku i trasę oddano do użytkowania w marcu 2015 roku.

Po przeczytaniu wielu entuzjastycznych opisów uznałem, że muszę to zobaczyć. W 2017 roku próbowałem zamówić bilet na okres kiedy planowałem wyjazd do Hiszpanii. Zamówienie złożyłem na oficjalnej stronie Caminito del Rey, ale otrzymałem odpowiedź, że jest to niemożliwe, gdyż Caminito jest w trakcie przekształceń własnościowych. Sprzedaż biletów wstrzymano, gdyż z powodu biurokracji (tak mi napisano) termin wznowienia wznowienia zwiedzania był nieokreślony.

W tym roku (2019) ponowiłem próbę i po stwierdzeniu, że nie ma miejsc w wybranym przez nas terminie zdecydowaliśmy się na miejscowe biuro podróży, które znanym sobie sposobem zorganizowało zwiedzanie z pełnym pakietem (transport, śniadanie, bilety, przewodnik i obiad). Skład grupy był międzynarodowy: para Irlandczyków, para Czechów, troje Polaków, dwie dziewczyny z Hong Kongu, para z Madrytu i dwie panie z Kalifornii (jedna z nich miała babcię Polkę).

Wczesnym (jak na Hiszpanię) rankiem, bo o godzinie 8.30 wyjechaliśmy z Malagi i po śniadaniu ruszyliśmy na trasę. Początek szlaku znajduje się w Ardales. Wyruszyliśmy o godzinie 10.30.

Tablica informuje, że do wejścia na Caminito pozostało 2.7 kilometra.

Co najważniejsze pogoda dopisuje, więc ahoj przygodo!

Po dojściu do tunelu pozostaje już tylko 1.5 kilometra do początku trasy. Tunel znajduje się naprzeciwko rezerwatu Conde de Guadalhorce.

Jesteśmy po drugiej stronie tunelu. Przewodnik wyjaśnia pochodzenie jaskiń i budowę geologiczną tych terenów.

Droga prowadzi wzdłuż rzeki Guadalhorce o lazurowym kolorze.

Dotarliśmy do początku Caminito. Punkt kontrolny znajduje się przy starej elektrowni wodnej. Otrzymujemy kaski i po wysłuchaniu wielu przestróg i pouczeń podejmujemy wyzwanie pokonania trasy.

Po dotarciu do wąwozu podziwiamy widoki i czujemy przedsmak dalszych doznań.

Pionowe ściany robią wrażenie. Wąwóz El Chorro (La Garganta del Chorro) to wspaniałe miejsce,


Na trasie obowiązuje wiele uregulowań i nakazów. Kaski obowiązkowe podczas całej wędrówki, prawidłowość obuwia przewodnik sprawdza przy powitaniu (klapki czy szpilki nie są mile widziane), nie wolno mieć kijków trekingowych, oraz uchwytów do selfie. I jak widać na zdjęciu obok, należy zachować dystans podczas wędrówki.

Dzieci mają wstęp po ukończeniu 8 lat. Za to nie ma górnej granicy wieku. Ostatnia informacja jest dla mnie istotna, gdyż byłem najstarszym uczestnikiem tej wyprawy.

Wszystko to jest sprawdzane przez strażników stojących co kilkaset metrów i patrole ruchome. Wymogu zachowania odległości nikt nie przestrzega i nie egzekwuje.

Obowiązuje ograniczenie w ilości turystów na szlaku. Podobno jednocześnie na trasie może znajdować się tylko 400 osób. Być może dlatego są trudności z kupnem biletu.

Idziemy bez pośpiechu, zatrzymując się często dla zrobienia fotek. Nic dziwnego, gdyż w przysłanym programie zwiedzania organizator wymienia aparat fotograficzny jako niezbędne wyposażenie turysty.

W tym miejscu rzeka ma już tylko nazwę, ale trzeba pamiętać, że jesteśmy w Andaluzji, gdzie jest stały deficyt wody.

Podobno do tego miejsca dotarł król i tą betonową kładką przeszedł na drugą stronę wąwozu. Czyli można powiedzieć, że "Tutaj król piechotą chodził", ale nic z tego, na całym szlaku nie ma takiego przybytku.

Szczęśliwie kolejny etap prowadzi przez otwartą przestrzeń po leśnej dróżce, więc jest możliwość ochłonięcia i uporządkowania wrażeń.

Mamy okazję zobaczyć wjeżdżający do tunelu pociąg. Przewodnik jest dumny z siebie, że we właściwym tempie prowadzi wycieczkę.

Po przeciwległej stronie wąwozu obserwujemy most kolejowy łączący dwa tunele, oraz biegnący po obu stronach skały tor.

Na niektórych fragmentach trasy można zauważyć pozostałości dawnej CaminIto wykonanej z płyt betonowych. Nowa konstrukcja wsporcza wykonana jest ze stali (wsporniki i liny), a chodnik jest wykonany z solidnych desek.

Podczas robienia rodzinnego zdjęcia, złamaliśmy nakaz trzymania się od siebie w odległości 1,5 metra. Ale chyba ta szklana platforma jest do tego przeznaczona, bo zdjęcie zrobił nam przewodnik. Podobno może na niej przebywać jednocześnie 6 osób.

Jak się idzie przy ścianie, to żadne wysokości nie są straszne!

Most kolejowy z innej perspektywy.

Tą estakadą są przesyłane jakieś media. Przy ścianie jest widoczny wyciek pary czy wody. Za estakadą jes widoczny most linowy, który wzbudza duże emocje.

Przed wejściem można przeczytać ostrzeżenie o ograniczeniu nośności do 10 osób, ale jak ktoś zauważył mocowanie liny nośnej do skały, to na pewno nie będzie żartował z ostrzeżenia. Oczywiście przestrzegania nakazu pilnuje strażnik wyposażony w gwizdek. Użył tego gwizdka w naszej obecności (dyscyplinował poprzedzającą nas grupę).

Metalowy most Puente Colgante o konstrukcji linowej zawieszony jest na wysokości 100m nad wąwozem Gaitanes. Ażurowa kratka, z której zrobiony jest podest pozwala podziwiać płynącą w dole lazurową rzekę Guadahorce.

Atrakcję zwiększa to, że most buja się na wietrze, a liny skrzypią.

Ale spokojnie. Powyżej pewnej prędkości wiatru szlak jest zamknięty! Również w czasie deszczu szlak jest zamknięty. Jednak niech nikt nie liczy na to, że będzie zwrot pieniędzy za niewykorzystane bilety. Rozwiązanie jest prostsze - wyznaczają nowy termin, a że przyjechałeś z odległości 3000 kilometrów, to po prostu masz pecha!

Przejście przez most linowy może stanowić dla niektórych duże wyzwanie. W naszej grupie wszyscy byli bardzo dzielni, ale przewodnik wspominał, że były przypadki odmowy wejścia na most. Trudno w to uwierzyć, ale może to tylko jego fantazja.

Spotykamy kolejny most kolejowy, tym razem konstrukcji stalowej.

Dotarliśmy do zalewu. Dziwne skąd się ta woda wzięła, gdyż jak było widać, rzeka prawie nie istniała.

Dochodzimy do końca trasy Przed nami kolejny most kolejowy, tym razem o pięknej klasycznej konstrukcji.

Po przejściu prawie 8 kilometrów kończymy naszą przygodę w El Chorro. Do końca trasy dotarliśmy przed godziną 16, czyli wędrowaliśmy spacerkiem trochę więcej niż 5 godzin, a biorąc pod uwagę długość trasy tempo było bardzo spacerowe.

Przygotowując się do wyjazdu, wiedziałem, że trasa nie jest zbyt trudna, ale wędrując z przyjemnością stwierdziłem, że nie jest to nudny spacerek. Widoki niesamowite: olbrzymie skały tworzące wąwóz wysokości kilkuset metrów zwężający się miejscami do kilkunastu metrów, a w dole lazurowa rzeka płynąca 100 metrów poniżej trasy spacerowej! Wspaniale!

2 - 5 maja 2019 roku.

Ávila (Ávila de los Caballeros) – miasto i stolica prowincji Ávila w środkowej Hiszpanii, w regionie Kastylia i León, w Górach Kastylijskich (na wysokości 1128 m n.p.m.), nad rzeką Adaja (dopływ Duero), 110 km na północny zachód od Madrytu. 53.794 tys. mieszkańców (2007). Ważna twierdza z okresu rekonkwisty. Miasto założone zostało przez Celtyberów, a schrystianizowane w I wieku. Po trzech wiekach rządów Maurów, zdobył je król Alfons VI w 1085 r. Po rekonkwiście, w mieście ponownie zamieszkali chrześcijańscy rycerze, który rozpoczęli prace nad najbardziej charakterystyczną i reprezentatywną budowlą miasta - Las Murallas (mury obronne).

Z miastem jest związana Teresa z Ávili - katolicka święta (wg Wikipedii)

W 2011 roku jadąc z Salamanki do Madrytu zboczyliśmy z trasy, aby zobaczyć Avilę. Miasto było dalej niż się wydawało i po dojechaniu, z braku czasu obejrzeliśmy tylko jego panoramę. Widoki, które ujrzałem, oraz entuzjastyczne opisy obudziły we mnie chęć dokładnego zwiedzenia miasta. No i wreszcie po 8 latach doczekałem się!

Panorama Avili wykonana w 2011 roku.

W panoramie miasta wyraźnie zaznacza się romańsko-gotycka katedra górująca nad resztą budynków. (fot. z 2011)

Avila zwana również Miastem Rycerzy (Avila de los Caballeros), jest najwyżej położoną stolicą prowincji. Jest ewenementem architektonicznym, gdyż w jednym miejscu gromadzi wiele zabytkowych obiektów z różnych epok okolonych równie zabytkowymi murami. Miasto to można porównać do Carcassonne we Francji, z taką różnicą, że Avila jest autentyczna, a Carcassonne zostało w XIX wieku odbudowane wg wizji ówczesnego architekta, co nadało mu trochę wygląd miasta z bajki Disneya (oczywiście myślę o Carcassonne!).

Miasto pochodzi z okresu przedrzymskiego. Jak prawie cały Półwysep Iberyjski zostało zajęte przez Maurów i odbite przez chrześcijan już w końcu XI wieku. Po usunięciu Maurów miasto zaczęło się rozwijać i przybierać obecny wygląd. Chrześcijańscy rycerze wybudowali mury obronne podobno w ciągu kilku lat, ale jest bardziej prawdopodobne, że uzupełnili mury rzymskie i arabskie. Mury Avili szerokości 3 metry i wysokości do 12 metrów, mają 2526 metrów długości i są wzmocnione 88 basztami. Do miasta prowadzi 9 bram.

Na zwiedzanie miasta przeznaczyliśmy dwa dni i mamy nadzieję, że będzie słonecznie, gdyż w 2011 roku było pochmurno a jak wiadomo, słońce jest przyjacielem fotografa amatora.

Natychmiast po przyjeździe ruszyliśmy w stronę centrum tj katedry i Puerta del Alcazar. Idąc ulicą św. Anny przechodziliśmy obok klasztoru jej imienia.

Granitowy portal Antiguo Real Monasterio de Santa Ana. Budynek ten jest usytuowany przy ulicy Świętej Anny prowadzącej do placu Świętej Teresy.

Kościół św. Piotra jst położony po wschodniej części Placu św. Teresy.

Średniowieczna brama - Puerta del Alcazar, albo Puerta del Mercado jest usytuowana po zachodniej stronie Placu Świętej Teresy. Strzegą jej dwie wieże, a po lewej stronie bramy znajduje się rzeźba Świętej Teresy. Do starego miasta prowadzi 9 bram, z czego ta właśnie jest najbardziej imponująca.

Święta Teresa jest wszędzie w Avili, więc zdjęcie przy jej pomniku jest obowiązkowe dla wszystkich turystów.

Z bramy Puerta del Alcazar mamy piękny ogólny widok na Plac św. Teresy.

Plac Katedralny.

Między bramami Puerta del Acazar i Puerta de San Vincenta znajduje się apsyda katedry. W tym miejscu mury katedry są częścią murów obronnych miasta.

Widok na bazylikę św. Wincentego, znajdującą się poza murami w pobliżu jednej z 9 bram miejskich - Puerta de San Vicente.

Podobno ten romański kościół postawiono na miejscu męczeńskiej śmierci św. Wincentego, która dokonała się w roku 300.

Barokowy klasztor św. Teresy (Convento de Santa Teresa). Nad drzwiami znajduje się posąg św. Teresy. Jest położony wewnątrz murów miejskich.



Brama klasztoru św. Tomasza.

Fasada klasztoru św. Tomasza

Dominikański klasztor Świętego Tomasza, jest jak wiele innych obiektów sakralnych w Avili, położony poza murami miasta. Został ufundowany pod koniec XV wieku przez Ferdynanda i Izabellę, a założony przez Marię Dávilę i Tomasa de Torquemadę, ogólnie znanego jako pierwszego Wielkiego Inkwizytora Hiszpanii. Ferdynand i Izabella czasami przebywali w klasztorze w okresie letnim. Tutaj również urzędowała Inkwizycja.















Klasztor posiada piękne krużganki i dwupiętrowe claustrum (patio).

Mury Avili

... są autentyczne, pochodzą z końca XI wieku i są prawie w takim stanie jak po wybudowaniu.

Brama Alcazar, jedna z dziewięciu bram w murach miasta Ávila.

Plac św. Teresy.

Katedra de San Salvador jest częścią systemu obronnego i wbudowana w mury miejskie. Budowę rozpoczęto w 1091 roku w stylu romańskim, a ukończono w XIV wieku w stylu gotyckim. Wykonana z granitu ma charakter obronny.

Dotarliśmy do końca udostępnionego do zwiedzania odcinka murów .

Jak wyraźnie widać, Avila jest przede wszystkim miastem sławnym z fantastycznych murów obronnych, unikalnych w skali światowej, ale jest również miastem klasztorów i kościołów. Myślę, że jest tu największe nasycenie pamiątek po świętych na kilometr kwadratowy w Hiszpanii. (Dla porównania Cuenca ma tylko św. Juliana). Jeżeli chodzi o sławnych ludzi, to dwie osoby związane z miastem Avilla są ogólnie znane: Święta Teresa, która jest patronką Hiszpanii i Wielki Inkwizytor Torquemada (on chyba jednak nie został świętym) dzięki któremu płonęły stosy z grzesznikami, ale tym ostatnim Avila chwali się jakby mniej.

 
 
 

Comments


© Copyright jotemka45@gmail.com

© 2023 by The Mountain Man. Proudly created with Wix.com

  • Black Facebook Icon
  • Black Twitter Icon
  • Black Pinterest Icon
  • Black Flickr Icon
  • Black Instagram Icon
bottom of page