BANGKOK 2014
- Jerzy Kuśmierczyk
- 19 lut 2014
- 5 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 28 lut 2023
Bangkok (tajski: Krung Thep กรุงเทพฯ i lub Krung Thep Mahanakhon กรุงเทพมหานคร i) – stolica i największe miasto Tajlandii, położone w południowej części kraju nad rzeką Menam (ok. 40 km od jej ujścia do Zatoki Tajlandzkiej). Zajmuje obszar 1531 km². Jest 21 miastem co do liczby ludności na świecie.
Bangkok jest jednym z najszybciej rosnących i najbardziej dynamicznie rozwijających się pod względem ekonomicznym miast w południowo-wschodniej Azji. Od zakończenia II wojny światowej liczba jego mieszkańców wzrosła dziesięciokrotnie. Obecnie zespół miejski zamieszkuje ok. 10 mln mieszkańców. Jest podzielony na 50 dzielnic, tzw. khet.
Według Światowej Organizacji Meteorologicznej Bangkok jest najgorętszym miastem świata. Jest on jednym z najbardziej popularnych miast odwiedzanym przez turystów. W 2007 Bangkok gościł letnią uniwersjadę. (wg Wikipedii)
Pierwsze protesty przeciwników ustawy amnestyjnej miały miejsce 18 października 2013. Mimo tego 1 listopada 2013 niższa izba parlamentu – Izba Reprezentantów – przyjęła ustawę amnestyjną, jednak pod wpływem protestów 11 listopada 2013 senat ją odrzucił. Przywódcą antyrządowych protestów jest były wicepremier Suthep Thaugsuban z Ludowego Demokratycznego Komitetu Reform (PDRC) . 25 listopada 2013 roku w 13 rejonach w Bangkoku w protestach uczestniczyło ponad 30 000 osób. Wówczas protestujący pod szyldem Ludowego Ruchu na rzecz Przemian Demokratycznych (CMD) z Suthinem Taratinem na czele, rozpoczęli okupację budynku ministerstwa spraw zagranicznych oraz finansów. Dzień później wydany został nakaz aresztowania przywódcy demonstracji. W Bangkoku rozszerzono obowiązywanie ustawy dotyczącej bezpieczeństwa, która umożliwia wprowadzenie godziny policyjnej lub zakazania zgromadzeń. 29 listopada 2013, demonstranci zaatakowali krajową siedzibę wojska. Dzień później doszło do dużej kontrdemonstracji „Czerwonych Koszul” – zwolenników rządu.
W styczniu 2014 protestujący rozpoczęli akcję „Paraliż Bangkoku”, polegającą na blokowaniu strategicznych węzłów komunikacyjnych. Wzniesione zostały barykady na skrzyżowaniach Bangkoku. Demonstranci domagali się ustąpienia premier Shinawatry i odwołania lutowej elekcji. Rząd odpowiedział rozmieszczeniem 18 000 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa. Demonstranci zostali ostrzelani przez siły porządkowe. 21 stycznia 2014 w Bangkoku został wprowadzony 60-dniowy stan wyjątkowy. Pięć dni później zastrzelony został lider protestującej opozycji CMD – Suthin Taratin. Aktywista został zastrzelony przed świątynią Sri Eiam w Bangkoku podczas przemawiania. Wówczas zastrzelonych zostało także dziewięć innych osób.
Wybory parlamentarne odbyły się 2 lutego 2014, jednak w Bangkoku niemożliwe okazało się głosowanie w 438 z 6671 lokali, w dziewięciu prowincjach na południu kraju nie głosowano w ogóle. Łącznie w 69 z 375 okręgów wyborczych, głosowanie zostało zbojkotowane. Ponadto wybory zostały zakłócone przez masowe protesty. Mimo tego osiągnięto frekwencję wyborczą na poziomie 47,72%. (powyższe informacje wg Wikipedii)
Zazwyczaj demonstracje bywają przeciwko rządowi. W tym przypadku nic nie było oczywiste: Demonstrantami była klasa urzędnicza protestująca przeciwko reformom dającym szansę rolnikom. Demonstranci byli wspomagani przez ludzi dowożonych z dużych plantacji trzciny cukrowej, którzy po nakarmieniu i zakwaterowaniu w namiotach (na moich zdjęciach to te namioty stojące w zorganizowanym porządku za ogrodzeniem), byli prowadzeniu na demonstrację.
Przybyliśmy do Bangkoku w okresie kiedy trwały demonstracje.
Po wylądowaniu na lotnisku w Bangkoku wsiedliśmy do czekającego na nas autobusu. Autobus zatrzymał się około 500 metrów od hotelu, a my ze wszystkimi bagażami lawirowaliśmy pomiędzy zaporami ułożonymi z opon. Nie było to miłe: ciemna tropikalna noc, oblepiająca brudna wilgoć i jacyś ludzie oświetlający nas sporadycznie latarkami. Dotarliśmy jednak do hotelu bez przygód, a tam inny świat: czysto, chłodno i uśmiechnięta obsługa. Po obudzeniu się rano spostrzegliśmy w pokoju rozłożone na stoliku ulotki z ostrzeżeniem przed samodzielnym wychodzeniem na ulice, a z okna zobaczyliśmy namioty demonstrantów.


Oczywiście po śniadaniu poszliśmy na spacer, a tam dalszy ciąg dziwnych widoków.

W odległości około kilometra od hotelu (w kierunku centrum miasta) zobaczyliśmy stanowiska reporterów i telewizji czekających, na jakieś "newsy"

Demonstranci stali spokojnie, a na telebimie było widać kogoś przemawiającego do nielicznych zgromadzonych.

Obok demonstrancji ruch uliczny odbywał się prawie normalnie.


Demonstranci z obu opcji też muszą jeśc, więc stragany czekają na chętnych.

Co kilkaset metrów można było trafić na posterunki kontrole sprawdające dokumenty. Białych z aparatem fotograficznym na brzuchu nie zatrzymywali.

Przy wejściach do hoteli, również stały posterunki zatrzymujące głównie młode turystki z Japonii i Chin.


Najciekawsze były posterunki jednoosobowe. Byli to młodzi mężczyźni bez żadnych mundurów, zatrzymujących przechodniów i pojazdy "po uważaniu". Nikt z zatrzymywanych nie protestował, posłusznie poddając się kontroli.
Jeszcze raz podkreślam, że nas nie kontrolowano. Jedyna kontrola była przy wejściu do sklepu, gdzie musiałem otworzyć torbę fotograficzną (mogła tam być bomba). Obyło się bez kontroli dokumentów.


Po pełnym wrażeń dniu jedliśmy kolację na tarasie z pięknym widokiem na Bangkok nocą.
Po skończonej kolacji przy wyjściu dogania mnie kelner i podaje zgubiony przez mnie portfel. W tym portfelu miałem wszystkie dokumenty i dużą część pieniędzy. Po sprawdzeniu, że w portfelu jest wszystko, chciałem mu dać 50$ i tu niespodzianka! Kelner stanowczo odmówił przyjęcia znaleźnego! Było to w hotelu Siam&Siam.
Ayutthaya (także Ajutthaja; pełna nazwa Phra Nakhon Si Ayutthaya) – miasto w Tajlandii, stolica prowincji Ayutthaya, położone około 80 km na północ od Bangkoku. W latach 1351-1767 znajdowała się tutaj stolica królestwa Siam. Miasto zostało zniszczone przez wojska birmańskie w 1767 roku, jednak do dzisiaj zachowały się tam ruiny wspaniałych świątyń. W połowie XVIII wieku w Ayutthayi mieszkało ponad 200 tysiecy ludzi i w tym okresie było to jedno z najwspanialszych miast na świecie.

Do Ayutthayi wyjeżdżamy autobusem mijając po drodze różne miejsca współczesnego kultu.


Ruiny dawnego miasta rozrzucone są w kilku miejscach. Zaraz za bramą widzimy pierwsze budowle świątynne.

Posąg Buddy Leżącego.

Te złote centki na twarzy Buddy, to nie są piegi ani uszkodzenia, a po prostu wota dziękczynne. Wyznawcy Buddy składają mu hołd przylepiając płatki złota na jego twarzy.







Rząd posągów Buddy patrzy w przeszłość (chyba).



Po przemieszczeniu się w kolejne miejsce i przejechaniu przez bramy triumfalne docieramy do kompleksu gdzie znajdują się ruiny pałacu.




Rejs rzeką Chaophraya
Menam (taj. Chao Phraya) – rzeka na Półwyspie Indochińskim w zachodniej Tajlandii. Przy jej ujściu do Zatoki Tajlandzkiej położony jest Bangkok, stolica Tajlandii. Długość ok. 365 km, powierzchnia dorzecza 160 tys. km². Menam powstaje z połączenia rzek: Ping (590 km) i Nan (627 km), płynie przez Nizinę Menamu (Czau Praja) a uchodząc do Zatoki Tajlandzkiej tworzy rozległą deltę. Jest wykorzystywana do nawadniania, żeglugi i spławu drewna. (wg Wikipedii).

Wypływamy z portu rzecznego Ayutthaya, przed sobą mamy kiljkadziesiąt kilometrów rejsu do Bangkoku. Rzeka ta nie grzeszy urodą. O tej porze roku była niesamowicie brudna i nie wiem , czy tylko od mułu. Za burtą widać kłębiące się ryby. Naprawdę to była niesamowita ilość.
Na statku częstują nas rybą w przyprawie na baaardzo ostro. Zaprzeczają jakoby ryby łowili w tej rzece. No, nie wiem...


Po przepłynięciu kilku kilometrów, chatki robią się jakby mniej porządne, ale za to bardziej malownicze.



W miarę zbliżania się do Bangkoku, zabudowania znów stają się porządniejsze. Nadbrzeżne tereny są w tym miejscu bardzo prestiżowe, a co za tym idzie, są bardzo drogie.


Na przedmieściach Bangkoku pojawia się nawet kościół chrześcijański.


Okazuje się, że są nawet poprzeczne ulice.

W drugim rzędzie budujące się wieżowce trochę psują krajobraz. Szkoda by było gdyby wypchnęły zupełnie starą zabudowę.


Stara łódź na tle nowoczesych wieżowców.

Zwiedzanie starej stolicy i rejs po rzece były wspaniałym przeżyciem i zmieniły moje pierwsze wrażenie o Bangkoku jako brudnym, wilgotnym miejscu. Myślę, że miałem pecha, że po raz pierwszy trafiłem do tego miasta w tak niesprzyjających okolicznościach. Może następny raz będzie sympatyczniejszy.
Commentaires