WIETNAM 2014
- Jerzy Kuśmierczyk
- 25 lis 2014
- 11 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 28 lut 2023
Wietnam (oficjalnie: Socjalistyczna Republika Wietnamu, wiet.: Cộng hòa xã hội chủ nghĩa Việt Nam) − państwo w Azji Południowo-Wschodniej, leżące na Półwyspie Indochińskim. Graniczy z Chinami, Laosem i Kambodżą. Z liczbą ludności ponad 90 mln jest piętnastym co do wielkości populacji państwem świata. (wg Wikipedii)
Hanoi (wiet. Hà Nội) -stolica i drugie co do wielkości, po mieście Ho Chi Minh (Sajgon), miasto Wietnamu. Polityczne, ekonomiczne i kulturalne centrum kraju.
Hanoi jest usytuowane na prawym brzegu głównego koryta Rzeki Czerwonej, w centrum regionu Delta Rzeki Czerwonej, w północnej części Wietnamu. (wg Wikipedii)
Czerwona flaga z gwiazdą, aby nie było wątpliwości, że jesteśmy w państwie socjalistycznym.


U góry:
Mauzoleum Ho Shi Minha. Obowiązkowy punkt zwiedzania dla wycieczek z udziałem wietnamskiego przewodnika. Nie mieliśmy przyjemności oglądania "Wujka Ho" (tak nazywają go Wietnamczycy), gdyż był w "sanatorium" w Moskwie. Tak, tak, Włodzimierz Iljicz Lenin i Ho Shi Minh są leczeni przez tych samych specjalistów. Ostrzeżono nas, że Wietnamczycy bardzo poważnie traktują pamięć "Wujka Ho" i nie należy z niego żartować nawet po polsku, gdyż wielu zna język polski (studiowali w Polsce), a nawet gdy nie znają, to z intonacji mogą wywnioskować, że to złośliwy żart, co powoduje duże kłopoty. Nie wiem jakie, ale pamiętając system socjalistyczny w Polsce, wszyscy zachowywali się powściągliwie.

W tym budynku była urzędowa siedziba "Wujka Ho".

... a w tym mieszkał "Wujek Ho"

Dla stojących w kolejce przybyszy z prowincji, wizyta w tym miejscu jest wielkim przeżyciem.

Ten stojący przede mną w kolejce młodzieniec nie chce, aby ktoś miał wątpliwości gdzie został poczęty. Ciekawy przykład dla patriotów innych nacji.
Świątynia Literatury (wiet. Văn Miếu), kompleks budynków w Hanoi powstały w1070 jako świątynia, ufundowany przez króla Lý Thánh Tônga z przeznaczeniem na uczelnię kształcącą urzędników państwowych zgodnie z zasadami konfucjanizmu. Świątynia była wielokrotnie rozbudowywana pomiędzy XV a XVIII wiekiem. obecnie teren świątyni o kształcie prostokąta odgrodzony jest murem od miasta. Zabudowa zaplanowana została zgodnie z klasycznymi zasadami chińskimi - wzdłuż głównej osi położone są kolejne dziedzińce i bramy. Pierwsza, bogato zdobiona brama, położona jest jeszcze przed murami świątyni. Po wejściu na teren świątyni droga wzdłuż drzew i sadzawek prowadzi do pawilonu Khuê Văn Các, którego drewniana, wsparta na czterech kamiennych filarach i pomalowana na czerwono fasada jest jednym z charakterystycznych elementów Hanoi (stanowi też logo lokalnej telewizji). (wg Wikipedii)

Ustrój socjalistyczny odrzuca zasady nauki Konfucjusza, co nie przeszkadza, że absolwenci wszystkich wyższych uczelni z Hanoi uroczyście otrzymują dyplomy właśnie w Świątyni Literatury. Mieliśmy okazję oglądać zakończenie tych uroczystości.
Na zdjęciu powyżej:
Absolwentki przed bramą wejściową do Świątyni Literatury.



Coś mi się wydaje, że absolwenci socjalistycznej uczelni trochę się zamerykanizowali.

Jak się patrzę na te dziewczyny, to nie mogę się zdecydować które suknie bardziej mi się podobają: krótkie czy długie.

Wnętrze muzeum. Posągi Konfucjusza.



Ruch uliczny w Hanoi.
Zasady ruchu są bardzo proste: jedź do przodu. Ruch i hałas są tak intensywne, że oszałamiają przybysza. Przejście przez jezdnię nawet po pasach (oczywiście pasy dla pieszych są!) jest też proste: poruszaj się powoli do przodu, nie przystawaj, a cofnięcie się to gwarantowany przepis na wypadek. To trzeba zobaczyć!
Jeden z kolegów z zadowoleniem opowiadał, że jego żona bała się przejść do sklepu znajdującego się po drugiej stronie ulicy. Pozwoliło mu to na poważne oszczędności finansowe!
W Polsce używane jest powiedzenie "ale Sajgon!". Używają je wszyscy, ale jak ktoś był w obu miastach to wie, że powinno się mówić "ale Hanoi!". Sajgon jest bardziej europejski w porównaniu do Hanoi.




Ta kawiarnia to dopiero ma wielkie powodzenie! Ilość miejsc nieograniczona. Po prostu dostawia się następny rząd stolików na jezdni.

Ten rząd riksz to jest nasza wycieczka.

Taki sposób transportu nie jest niczym niezwykłym w Wietnamie. Widziałem znacznie oryginalniejsze sposoby transportu, np. przewożenie jednej olbrzymiej metalowej bramy za pomocą dwóch motocykli. Da się!

Podczas pobytu w Hanoi widzieliśmy tylko jeden wypadek. Wynika to z niesamowitego opanowania sztuki jazdy przez Wietnamczyków , a może bardziej z tego, że wszystkie pojazdy poruszają się z szybkością nie większą jak 30 km/godz.
Hạ Long (Vịnh Hạ Long) – zatoka w północnej części Wietnamu, odnoga Zatoki Tonkińskiej, leżąca w pobliżu miasta Hạ Long (ok. 164 km na południowy wschód od Hanoi). Zajmuje powierzchnię 1500 km², na której rozsianych jest ok. 1900 skalistych wysp i wysepek. Większość wysp ma formę wapiennych słupów wyłaniających się wysoko ponad powierzchnię wody. Wapienne podłoże sprzyja powstawaniu licznych jaskiń i grot. W rosnących tu lasach deszczowych występuje duża różnorodność świata zwierzęcego i roślinnego. W 1962 wietnamskie Ministerstwo Kultury, Sportu i Turystyki ustanowiło zatokę „pomnikiem krajobrazowym”. W1994 UNESCO umieściło ją na swojej Liście Światowego Dziedzictwa. (wg Wikipedii)

Miejscowi bardzo sprawnie załadowują nasze bagaże. Niestety mniej sprawnie przebiegał rozładunek, gdyż jednemu z naszych turystów utopili walizkę.

Pływająca wioska. Podobno na tym obszarze, w kilkunastu wioskach mieszka około 300 mieszkańców.



Zatoka Ha Long jest jednym z cudów świata. Wg geologów są to wapienie poddane wpływom erozji. Miejscowi wiedzą swoje:
Te wysepki powstały dzięki smokowi, który pomagał w bitwie morskiej narodowi Viet z wrogami przybyłymi z północy. Smok wyrzucił z paszczy perły, które nagle zamieniły się w wyspy. O te wyspy porozbijali się wrogowie, a smok urzeczony pięknem nowopowstałego krajobrazu zamieszkał tu na stałe i czasami pojawia się również w czasach współczesnych.
Nazwa Ha Long znaczy dosłownie - "miejsce, w którym smok wszedł do morza". Powstałym wysepkom z uwagi na różnorodność kształtów nadano różne dziwne nazwy np. Walczące Koguty, Para Łabędzi, Ludzka Głowa, Kałamarz, Orzech lub Pajac. Podczas mgły wyglądają niesamowicie.

Żegluga po tych wodach jest trochę nierealna, jak w dziwnej dalekowschodniej bajce. Wygląda to jakby morze zalało pasmo gór, a między szczytami pływają widmowe statki.
Bajka!

Nasz statek dopłynął do malowniczego archipelagu. Przesiedliśmy się do łodzi i udaliśmy się na zwiedzanie jednej z wysp.

Po dopłynięciu okazało się, że plaża jest zagospodarowana.

Chwilę spędziliśmy w nadmorskim barze, oglądając piękne widoki i popijając różne miejscowe napoje.

Przed wejściem na górę czytam ostrzeżenie dotyczące starszych ludzi mających różne przypadłości, ale oczywiście mnie to nie dotyczy, więc idę na górę.

Ogólnie wiadomo, że z góry widać lepiej!
Z czubka góry widać zamglone szczyty sąsiednich wysepek i nasze stateczki.


Po powrocie ze wspinaczki sok z orzecha kokosowego wspaniale gasi pragnienie. Nazwa "mleczko kokosowe" na pewno nie odnosi się do świeżego soku, gdyż świeży sok jest bezbarwny, podobny do wody i lekko gęsty. Orzech jest obcinany (w obecności konsumenta) przy korzeniu i powstaje rodzaj kulistego naczynia w którym jest smaczny, absolutnie sterylny napój.

Chętni zażywają romantycznej kąpieli w blasku zachodzącego słońca.

W pewnej odległości widać statki oczekujące na nasz powrót.

Kiedy wracamy na nasz pływający hotel zapadała już noc, przez co otoczenie wyglądało bardzo malowniczo.

Następnego ranka po wyjściu na pokład widzimy łódki zmierzające w naszym kierunku,

.. . są to pływające sklepy z biżuterią. Przebojem są naturalne perły o różnych odcieniach kolorów - mlecznego, czarnego i granatowego. Ceny bardziej niż przystępne.



Podobno kilkanaście lat temu, te drewniane stateczki były w kolorze naturalnym tj. kolorze drewna tekowego. Teraz pozostały tylko brązowe żagle, a kadłuby pomalowano na biało, co zdecydowanie popsuło ich wygląd i krajobraz. Oficjalnie spowodowane to jest względami bezpieczeństwa, ale wieść gminna niesie, że pewnego razu wietnamski wysoki dostojnik państwowy był w Szwajcarii i tak mu się spodobały białe łodzie na jeziorze Bodeńskim, że zarządził przemalowanie statków turystycznych w Ha Long na biało. Cześć jego inteligencji i poczuciu smaku, oraz socjalistycznemu centralnemu zarządzaniu!


DELTA MEKONGU
Delta Mekongu – rejon ujścia Mekongu do Morza Południowochińskiego. Jest to druga pod względem wielkości delta Azji.
Przyjmuje się, że delta Mekongu zaczyna się w okolicy Phnom Penh wKambodży podziałem Mekongu na dwie odnogi: Mekong i Tônlé Basăk. W dalszym biegu Mekong dzieli się na sześć odnóg, a Tônlé Basăk na trzy.
Obszar delty, w postaci trójkątnej równiny, liczy około 58,5 tys. km², z czego 23346 leży w Kambodży, a 35158 w Wietnamie, prawie w całości nie wyżej niż 5 m n.p.m. Długość delty liczy 270 km, a jej ujście obejmuje 600 km wybrzeża. Osady niesione przez rzekę odkładają się wzdłuż półwyspu Cà Mau, przesuwając linię brzegową do 150 m rocznie w głąb morza. (wg Wikipedii)

W drodze do portu rzecznego przejeżdżamy obok charakterystycznych pól ryżowych.

Niedaleko portu spotykamy intrygujący pomnik. Wydaje się, że jest poświęcony latającym facetom. Ciekawe, że na dole pomnika, tuż powyżej cokołu jest wykuty napis "US NAVY". Czyżby amerykański pomnik w Wietnamie?

Po wypłynięciu na wody rzeki Mekong spotykamy łodzie transporowe wypełnione orzechami kokosowymi. Wyraźnie widać, że jesteśmy w "Królestwie Kokosa" jak nazywa się ten region.


Przy brzegu widzimy dziwne zabudowania. Podczas zwiedzania okazuje się, że jest to cegielnia z zupełnie europejską technologią (trochę archaiczną). Jest to chyba najbardziej ekologiczna i energooszczędna wytwórnia materiałów budowlanych jaką widziałem. Surowiec (glina) miejscowy, a opalanie pieców odpadami powstałymi podczas przeróbki kokosa. Wszystko lokalne, bez zbędnego transportu i niszczeniu środowiska dla pozyskania opału.

Charakterystyczna chatka na palach, z zagrodą w wodzie dla przechowywania ryb. Piękne życie: woda szumi, jedzenie pod ręką, basen i toalety pod domem. Ale frajda!


Po zwiedzeniu cegielni przyszła pora na odwiedziny w zakładzie przeróbki kokosa. Był to jeden z setek zakładów tego typu w delcie Mekongu. Palmy kokosowe, oraz zakłady przetwórcze kokosa są podstawą gospodarki tej części Wietnamu.


Wszystkie części palmy kokosowej są użyteczne. Z jednego drzewa można uzyskać do 75 „orzechów” rocznie, co stanowi znaczącą wartość ekonomiczną.
Miąższ orzecha jest biały i mięsisty, jadalny na surowo lub wysuszony po ugotowaniu. Starty na wiórki używany jest w cukiernictwie. W Azji używany jest do produkcji dżemu kokosowego. Używa się go również przy produkcji kosmetyków – wygładza i rozjaśnia skórę. Wnętrze młodego orzecha kokosowego wypełnia przezroczysty płyn, tzw. „woda kokosowa”, która używana jest jako napój chłodzący i izotoniczny ze względu na dużą zawartość elektrolitów oraz po fermentacji do wyrobu galaretowatego deseru nata de coco. Dobrze gasi pragnienie. Podaje się ją także w przypadkach biegunki, wymiotów i problemów żołądkowych. Dojrzałe owoce mają znacznie mniej płynu niż młode okazy. Woda orzecha kokosowego jest zbliżona do osocza krwi i może być używana w awaryjnych przypadkach jako dożylne uwodnienie płynne, kiedy brak innego płynu. Jest bogata w potas, wapń i chlorki. Woda jest sterylna aż do chwili kiedy orzech kokosowy zostanie otwarty (chyba że jest popsuty). Kopra jest wysuszonym miąższem, stosowanym jako składnik ciast. Można z niego wytłoczyć gorszej jakości olej kokosowy. Skorupy orzechów mogą być używane jako paliwo i są dobrym źródłem węgla drzewnego. Połówki skorupy orzecha kokosowego są używane w teatrach i przy udźwiękowieniach filmów. Uderzanie ich o siebie imituje tętent końskich kopyt. Wysuszone połówki skorupy orzecha kokosowego są używane do polerowania podłóg. Wydrążone skorupy orzecha kokosowego są używane w domowej hodowli zwierząt jako domki dla gryzoni i małych ptaków, albo elementy ozdobne w akwariach z rybkami.
Mleko orzecha kokosowego lub „mleko palmowe”, zawierające w przybliżeniu 17% tłuszczu, wytwarza się je przecierając utarty miąższ orzechów kokosowych z gorącą wodą albo gorącym mlekiem, które wyciąga olej i aromatyczne związki z włókien. Używa się go do drinków, jest też składnikiem kuchni tajskiej i indyjskiej. Śmietanka orzecha kokosowego zbiera się na powierzchni ochłodzonego mleka orzecha kokosowego. Można z niej uzyskać wysokiej jakości olej kokosowy. Pozostałe po ekstrakcji oleju włókniste wytłoki zawierają około 20% białka i stanowią doskonałą paszę dla zwierząt hodowlanych.
Z soku z naciętych kwiatostanów orzecha kokosowego robi się wino palmowe, zwane na Filipinach tuba, a południowych Indiach kallu. Młode listki są jadane na surowo, gotowane lub marynowane jako jarzyna (tzw. kapusta palmowa). Pąk szczytowy kłodziny zwany sercem palmy – białawy pęd o długości 30-40 cm, jest rzadkim delikatnym przysmakiem, bez niego roślina obumiera. Serca palmy są zjadane w sałatce, zwanej czasami „sałatką milionera”. Z włókna kokosowego wytwarza się liny, pędzle, szczotki, maty zastępujące dywany, uszczelnia się nim łodzie. Jest też używane szeroko w ogrodnictwie do robienia kompostu jako substytut torfu.
Kłodzinę palmy kokosowej wykorzystuje się w budownictwie i rzeźbiarstwie. Liście służą do wyrobu koszy i przykrywania dachów, budowy płotów czy ścian budynków. Mieszkańcy Hawajów wydrążali pnie aby robić bębny, pojemniki, lub nawet małe kajaki. Drewna używa się do budowy mebli i z uwagi na wytrzymałość, kładek. Z korzeni przyrządza się farbę, płyn do płukania ust i lek przeciw dyzenterii. Zgniecionych w miotełkę używa się do mycia zębów. (wg Wikipedii)
Po przeczytaniu takiej informacji, wiadomo dlaczego jest powiedzenie "robić kokosy", albo "kokosowy interes".

Praca przy pozyskaniu orzechów kokosowych jest bardzo żmudna. Robotnik wdrapuje się na palmę, odcina orzechy i ostrożnie pojedynczo transportuje je na ziemię. Nie może ich po prostu zrzucać, bo popękane, nie miałyby by już jakiejkolwiek wartości. Dalsza przeróbka kokosa opiera się również na pracy ręcznej. Rozłupywanie orzechów jest bardzo niebezpieczną pracą. Orzech rozłupuje się nabijając go na ostrze stalowego pala. Czasami można nabić własny brzuch. Podobno to się zdarza.

Obie strony rzeki Mekong są zarośnięte palmami kokosowymi.

Przypływamy do przystani rzecznej, gdzie przesiadamy się na tuk-tuki. Tutaj są to pojazdy stanowiące skrzyżowanie motocykla z klatką do przewozu zwierząt.

Tymi limuzynami dojeżdżamy do wioski (prawdopodobnie przystosowanej do przyjmowania turystów), w której jest wiele atrakcji.



Główną atrakcją jest restauracja pod palmami, gdzie podano nam miejscową rybę pięknie przyozdobioną, oraz różne dodatki: ryż, papier ryżowy i sosy.

Nie bardzo wiedzieliśmy, jak taką rybę poprawnie zjeść, więc poprosiliśmy panią kelnerkę, aby nam zademonstrowała. Sprawnie rozłożyła papier ryżowy na którym ułożyła kawałki ryby, oraz ryż i uzyskała coś w rodzaju pasztecika. Po umoczeniu w sosie podała do zjedzenia. Było wspaniałe. Oczywiście je się to rękami, bez użycia sztućców.

Miejscowe gospodarstwo.

"Kokos wodny" - gatunek kokosa rosnący w wodzie. W brązowej łupince znajduje się galaretowaty biały owoc. Podobno jest to wspaniały surowiec do produkcji słodyczy. Z uwagi na rzadkość występowania nie ma znaczenia gospodarczego.

Po zwiedzeniu wioski i smacznym posiłku w oryginalnej restauracji wsiadamy na wąskie łodzie i wyruszamy w drogę powrotną przez kanały łączące odnogi rzeki Mekong.

Główne koryta Mekongu połączone są siecią wąskich kanałów. Płyniemy tymi kanałami na łodziach z napędem "na pych".

Patrząc na zarośnięte brzegi wąskich kanałów, rozumiemy dlaczego Amerykanie "dostali łupnia".

Po kilkudziesięciu minutach ponownie przesiadamy się na większe łodzie i wypływamy na inną odnogę rzeki Mekong i w bardziej komfortowych warunkach płyniemy dalej.

... i nagle przed nami kładka z informacją, o prześwicie 1.7 metra!

Główny kapitan każe nam się położyć na dnie i składa brezentowy daszek łodzi.

Wszyscy klękamy na dnie łodzi i bez problemów przepływamy pod kładką! Takie rzeczy tylko w Wietnamie! No, może jeszcze w paru innych miejscach na świecie. W Polsce jest takie miejsce, gdzie droga biegnie przez most kolejowy, który jest zamykany dla samochodów na czas przejazdu pociągu. Jest to wspólny most dla samochodów i pociągów z jednym pasem ruchu. Samochody jadą wzdłuż po szynach. To nie żart! Osobiście jechałem tą drogą. Pewien Niemiec opowiadał mi to przeżycie z wielką ekscytacją i wyobrażam sobie jak to opowiadał u siebie w kraju.


Tu był koniec naszej wycieczki po rzece Mekong.
Ho Chi Minh (wymowa: ho ci min; wiet. Thành phố Hồ Chí Min ), dawniej Sajgon (wietn. Sài Gòn) – miasto na południu Wietnamu na zachodnim brzegu rzeki Sajgon. Największe miasto w Wietnamie. Ważny ośrodek przemysłowy i węzeł komunikacyjny. Do 1976 Ho Chi Minh nosiło nazwę Sajgon, a w latach 1954-1975 było stolicą Republiki Wietnamu. Miasto otrzymało swoją nazwę po upadku Wietnamu Południowego w 1975, na cześć lidera północnowietnamskich komunistów Hồ Chí Minha. (wg Wikipedii)

Rankiem z tarasu hotelowego wyraźnie widać smog leżący nad dawną stolicą Południowego Wietnamu. Jest to istotny problem dla mieszkańców. Na ulicy widać, że duża ilość przechodniów używa maseczek podobnych do masek chirurgicznych. Nam też wydano takie maski na czas zwiedzania Sajgonu rikszami.

Na drugim planie widoczna rzeka Sajgon.



Wygląd Sajgonu niczym nie przypomina Hanoi. Widać wiele dobrze utrzymanych budynków, które pozostały po Francuzach.

Przed gmachem teatru widzimy ciekawy obrazek: Na stopniach głównego wejścia do teatru usadowiła się orkiestra, która akompaniuje śpiewakom. Oglądają to ludzie siedzący na motocyklach. Podobno taki spektakl odbywa się w każdą sobotę. Wykonawcami są znani śpiewacy, a publiczność jest zupełnie przypadkowa. Chociaż, a może dlatego, że w repertuarze są ludowe utwory publiczność jest wielce zainteresowana i z aplauzem wita każdego wykonawcę. Tak się realizuje kontakt artysty z ludem pracującym miast i wsi.

Co prawda jest to spektakl dla ludu, ale przecież wszędzie są równi i równiejsi i chyba to mijscowe VIP-y siedzą na krzesłach w pierwszym rzędzie.


Ruch uliczny w Sajgonie zdecydowanie różni się od ruchu ulicznego w Hanoi.


Obowiązkowym punktem zwiedzania jest wystawa złomu, który brał udział w wojnie z Amerykanami.

Amerykański samolot został uhonorowany szczególną ozdobą. Ten samolot ma swoją historię opisaną na tablicy przymocowanej do jego kadłuba. Opis brzmi następująco:
"(Jest to) Samolot Fighter F5E pilotowany przez Nguyen Thanh Trung, który zbombardował pałac marionetkowego prezydenta i następnie lądował w strefie wyzwolonej 8 kwietnia 1975 roku. (Nguyen Thanh Trung zdezerterował z wrogiej koalicji)"

Zestrzelone amerykańskie samoloty.

Siedziba prezydenta Korei Południowej. Propaganda zwycięzców twierdzi, że budynek został zdobyty po wyważeniu bramy przez czołg północnokoreański. Nawet jest "autentyczny" film z tego wydarzenia. Mówi się jednak, że tak naprawdę prezydent był bardziej rozsądny: dogadał się z dowództwem nacierającej armii i pokojowo opuścił swoją siedzibę kilka dni przed zajęciem Sajgonu. Film nakręcono później. Normalnie - "jest prawda czasów, o których mówimy i jest prawda ekranu" ("Miś" - Bareja)

Francuzi chcąc się czuć jak w domu wybudowali w Sajgonie katedrę Notre Dame. Nie jest to co prawda dokładna replika paryskiej katedry, ale bardzo ją przypomina.

Wnętrze katedry Notre Dame w Sajgonie.

Otoczenie placu przy katedrze.

Wnętrze zabytkowej poczty z czasów kolonizacji francuskiej.

Sympatyczny sprzedawca pączków żegna nas z uśmiechem. Jutro lecimy do domu.
Comments